Sny prorocze – przepowiadające przyszłość

Sny prorocze – przepowiadające przyszłość

Sny prorocze – przepowiadające przyszłość

Stałam na moście. Padał ulewny deszcz. Most zawieszony był wysoko nad doliną, w dole pieniła się woda. Kiedy znalazłam się na środku mostu, błyskało i grzmiało tak, że obleciał mnie strach. Wtem wyszła mi naprzeciw wysoka, piękna kobieta. Nie znałam jej. Ujęła mnie za rękę i poprowadziła z powrotem drogą, którą przyszłam. Kiedy przyszłyśmy na miejsce, powiedziała, abym nie powtórzyła tego głupstwa i nie próbowała przechodzić nad wodą, zwłaszcza po tak cienkiej desce. Nie rozumiałam, o co jej chodzi, gdyż most wydal mi się duży i mocny. Zanim jednak zdążyłam cokolwiek powiedzieć, dziwna pani znikła. Wszystko to wprawiło mnie w ogromne zdziwienie.

Most, przez który przechodziła we śnie 14-letnia Annetraud I., ma wysoce symboliczną wymowę i każe zachować ostrożność. Dolina i rzeka oznaczają przeszkody. Błyskawice i grzmot zapowiadają straty. Nagle ukazuje się piękna nieznajoma jak anioł stróż, który napomina dziewczynkę i zawraca z niebez­piecznej drogi. Wspomina przy tym cienką, niebezpieczną kładkę, dając jak gdyby do zrozumienia, że chodzi o przyszłe zdarzenia.
Annetraud mieszka w małej miejscowości w południowych Niemczech, w pobliżu rzeki z płytkim brzegiem, w której latem, przy pięknej pogodzie, można się kąpać. Jednak dziewczynka nie umie pływać, więc rodzice nie pozwalają jej chodzić nad rzekę wraz z innymi dziećmi. W górze, nad rzeką, wznosi się stare, jeszcze zamieszkane zamczysko. Należy do rodziców przyjaciółki szkolnej Annetraud. Dzieci często w nim bywają. Na dziedzińcu zamkowym znajduje się studnia głębinowa, z której do dziś czerpie się wodę. Obmurowany otwór studzienny ma około 4 metrów średnicy. Pewnego dnia dzieciom przyszło do głowy przerzucić przezeń deskę i balansować na niej nad głębią. Wykonywały na kładce różne sztuczki i figury gimnastyczne. Troje spośród nich zakończyło popisy szczęśliwie i wtedy przyszła kolej na Annetraud. Ta jednak nie zgodziła się wejść na deskę, gdyż nagle przypo­mniała sobie swój sen. Pozostała przy swoim postanowieniu, mimo że nazwano ją tchórzem. Na deskę wspięło się inne dziecko, aby pokazać, co potrafi. Kiedy dotarło do połowy, zmurszała kładka pękła na dwoje, a dziecko z krzykiem wpadło do studni na oczach przerażonych towarzyszy zabawy. Wydobyto je już martwe.
 

Kochana mamo, mam nadzieję, że ten list dotrze do Ciebie inną drogą, aniżeli ja, innym samolotem niż ten, do którego wkrótce wsiądę. Miałam ostatniej nocy koszmarny sen. Nasz samolot rozbił się o stok skalny. Ja spadłam w przepaść. Wokół mnie pełzały płomienie. Potem było bardzo jasno, jakbym była na słońcu, podczas gdy w rzeczywistości leciałam w przeciwnym kierunku. Kiedy się obudziłam, byłam chora, łapczywie chwytałam powietrze. Nie chcę Cię prze­straszyć, moje serce bije. Ale jestem pod wrażeniem tej zmory. Mimo wszystko nie mam odwagi zrezygnować z tego lotu. Ktoś mógłby się uśmiać, że tak przeżywam sny.

Okazało się, że włoska królowa piękności Marcella Mariani poznała we śnie prawdziwy los swój i innych pasażerów samolotu. Dwa dni po nieszczęściu, czyli po rozbiciu się samolotu o skałę Monte Terminillo w Apeninach, jej matka otrzymała zacytowany wyżej list. Na cztery godziny przed startem śmiercionośnej maszyny Marcella wezwała lekarza, dr. Williama Tertzy’ego. Miała gorączkę i arytmię serca. Skarżyła się na nerwobóle i opowiedziała lekarzowi okropny sen. Doktor próbował ją uspokoić. Marcella nie miała odwagi posłuchać ostrzeżenia, które przyniósł jej sen, i wsiadła do tragicznego samolotu.
 
,,Tu mówi Nina. Barbaro, czy wiesz, gdzie jest Alexis? Muszę go natych­miast odnaleźć. Co mówisz? W San Sebastian? Na wyścigach? Chce uczest­niczyć w nich jutro rano? Śniło mi się, że miał śmiertelny wypadek. Widziałam go w jasnoniebieskim samochodzie. Obok stał inny pojazd – ciemnoczerwony. Musiała pęknąć opona oba wozy zderzyły się ze sobą”.
Tak mniej więcej brzmiała rozmowa księżniczki Niny Mdivani ze szwagier- ką Barbarą Hutton, która właśnie zamierzała rozstać się z księciem Alexisem Mdivanim. Nina dzwoniła z hotelu Ritza w Paryżu i dostała od Barbary adres Alexisa. Następnego dnia książę Mdivani otrzymał telegram od siostry. Było to rankiem, przed rozpoczęciem rajdu w San Sebastian. Nie otworzył go jednak, pomyślał tylko, uśmiechając się: „Jestem zabobonny. Przed zawodami nie trzeba czytać żadnych telegramów. Jeśli w środku jest zła wiadomość, to tylko może zdenerwować”. Wszystko stało się tak jak we śnie Niny: Alexis miał śmiertelny wypadek. Później znaleziono telegram, a w nim: ,,Alexis, zaklinam Cię, wycofaj się z wyścigów. Widziałam we śnie Twój wóz po wypadku. Widziałam Ciebie martwego. Błagam Cię – nie jedź!”

Komentarze: