Sny o zmarłych i o śmierci

Sny o zmarłych i o śmierci

Sny o zmarłych i o śmierci

W nocy, przed wycieczką szkolną, byłam tak podekscytowana, że długo nie mogłam zasnąć. Z Monachium mieliśmy wyruszyć autobusem w góry, gdzie mieliśmy mieszkać w szałasie. Widziałam, jak Gudrun (kuzynka śniącej), która dzieliła ze mną pokój, leży spokojnie i też ma trudności z zaśnięciem. Nagle ujrzałam moją matkę, która usiadła na moim łóżku. Płakałam z radości, że znów jest przy mnie. Pogłaskała mnie po głowie, jak to zwykła czynić, i powiedziała: ,,Nie płacz, moje dziecko, powinnaś wiedzieć, że zawsze i wszędzie jestem przy tobie. Wydarzy się coś bardzo złego, ale tobie nic nie grozi, ponieważ będę cię ochraniać. Pamiętaj, że będę w pobliżu”. Chciałam jej jeszcze coś powiedzieć, wyznać, jak bardzo mi jej brak, ale zniknęła. Następnego ranka obudziłam się zmęczona. Niewiele brakowało, a zrezygnowałabym z wycieczki albo spóźniła się na autobus, który miał nas zawieźć w Alpy.

Matka 13-letniej Birgit zmarła na raka pół roku wcześniej. Ojciec, zajęty interesami, niewiele czasu mógł poświęcić dziewczynce. Wychowywała się więc w rodzinie wuja, brata zmarłej matki. Tutaj czuła się dobrze, a w kuzynce Gudrun – swej rówieśnicy – znalazła prawdziwą przyjaciółkę. Birgit ujrzała we śnie zmarłą matkę – symbol przestrogi przed nierozważnym działaniem albo grożącym niebezpieczeństwem. Matka przyszła, aby ją przestrzec przed czymś złym, ale jednocześnie zapewniła, że nic się jej nie stanie. Kiedy rankiem autobus wiozący dzieci opuszczał Monachium, nikt nie przeczuwał, co się wydarzy. Jadąc przełęczą kierowca stracił panowanie nad kierownicą i pojazd stoczył się w przepaść. Drużyny ratownicze usiłowały go wydobyć. Kierowca, 12 spośród 20 dzieci oraz dwoje nauczycieli zginęło na miejscu. Siedmioro dzieci było rannych i przewieziono je do szpitala. Birgit wydostała się z wraku pojazdu cała, bez uszczerbku. Spadł na nią płaszcz, umieszczony w siatce bagażowej nad jej fotelem, i ochronił ją. Później Birgit opowiadała, że w chwili wypadku znów zobaczyła matkę i usłyszała od niej, że nic się jej nie stanie, ponieważ ona jest przy niej. (Porównaj także: Sny prorocze).
 

Znalazłam się we śnie w naszym starym domu, choć przed wielu laty opuściliśmy go i przenieśliśmy się do nowego. Moja babka siedziała przy okrągłym stole i chciała wróżyć. Matka odniosła się do tej propozycji sceptycz­nie. Wtem zobaczyłam ojca, który dawno zmarł. Uśmiechnął się do mnie i chwycił mnie, a ja pomyślałam, że przecież on nie żyje, nie powinien mnie więc dotykać, gdyż wówczas ja także umrę. Wyrwałam mu się i chciałam uciec. Matka stała obok i nie rozumiała mojego zachowania, ponieważ nie widziała ojca. Niesamo­wite było to, że jego usta zaczęły stawać się coraz szersze i większe, a wokół utworzyła się czarna kreska. Miałam wrażenie, że ojciec chce coś powiedzieć, ale nie usłyszałam ani jednego słowa. Do pokoju wszedł mój szwagier. Jednak on też nie zauważył obecności ojca.

Babka jest symbolem, który zapowiada zakończenie jakiegoś przedsię­wzięcia sukcesem. Jednak 26-letnia Teresa L. nie potrafi sobie przypomnieć, dlaczego babka chciała wróżyć. Śniąca spotyka we śnie zmarłego ojca, który przynosi zawsze nieoczekiwaną radość albo śpieszy z pomocą. A może chodzi o jakiś bilans wzajemnych stosunków między zmarłym ojcem a córką, który musi być wyrównany? Tego rodzaju spotkanie przeżywa większość osób wcześniej czy później po śmierci bliskiej osoby. Może ono nastąpić już w kilka dni po zgonie, ale czasem daje na siebie czekać kilka miesięcy, a nawet lat. Znamy przypadki, że taki sen pojawiał się dopiero po dwunastu lub czternastu latach.
Teresa L. była najwidoczniej szczególnie bliska ojcu duchowo. Nie zgadzała się z postępowaniem członków rodziny po jego odejściu, gdyż pokrewna mu duchowo, wyczuwała, że nie wszystko, co się dzieje, zechciałby akceptować. W żadnym wypadku nie powinna się jednak lękać jego dotyku, nie oznacza on, iż musi podążyć za ojcem. Można tu mówić o „spotkaniu z ciałem astralnym”. Ale możliwa jest jeszcze inna wykładnia: sen Teresy może być przejawem odprężania się, odpoczywania jej komórek mózgowych, które w tym celu sięgają do jakichś miłych wspomnień z przeszłości, związanych z postacią ojca, nieobecnego już wśród żywych.
 

Wciąż jestem pod wrażeniem tego snu. Moi rodzice obchodzili czterdziestą rocznicę ślubu. Przybyli wszyscy krewni i znajomi, aby im złożyć gratulacje i świętować to wydarzenie. Nagle otwierają się drzwi i pojawia się nowy gość. Spojrzałam i doznałam szoku: to była śmierć – w płaszczu i kapeluszu, spod którego wystawały dwa małe, śnieżnobiałe rogi. Dała mojej siostrze czerwoną poduszkę, aby mogła podłożyć ją sobie pod nogi, gdyż cierpiała na reumatyzm. Poczęstowałam śmierć ciastem i natychmiast uświadomiłam sobie, że to był niewłaściwy gest. Zupełnie nie wiem dlaczego. Nie podała mi ręki na powitanie, tak jak mojej siostrze. Popatrzyłam w lustro. Ponieważ było ciemno, ujrzałam tylko swoje kontury. Tymczasem śmierć poszła sobie. Znowu spojrzałam w lustro. Patrzyła na mnie młoda, piękna twarz. Odwróciłam lustro i mogłam teraz obserwować ulicę, która prowadziła do kościoła. Właśnie ksiądz wychodził z konfesjonału.

Ta mnogość obrazów we śnie 44-letniej Józefiny C. sugeruje ich głęboki sens. Najwidoczniej Józefinę trapią reperkusje wydarzeń, z którymi nie potrafiła się uporać. Jest niezamężna, przeoczyła życiową szansę. Musi się z tym pogodzić. Oczekuje wsparcia ze strony rodziców. Przybywają goście na rodzinną uroczystość – to senna interpretacja jej samotności. Pojawia się śmierć – znak, że pewien rozdział jej życia zostaje zamknięty. Nadzieje na szczęśliwe małżeństwo i rodzinę muszą zostać zarzucone. Jej siostra – to jej własny cień, ona sama. Poduszka może symbolizować pomoc – jest jednak czerwona, a to symbol męskiego seksu, podobnie jak częstowanie ciastem zawiera w sobie życzenie zawarcia znajomości z jakimś panem. W obecności śmierci Józefina może rozpoznać w lustrze zaledwie zarysy swojej postaci: widzi siebie jako anioła, którym w rzeczywistości nie jest. Po odejściu kostuchy odkrywa w lustrze młodą dziewczynę, a to nasuwa przypuszczenie, że jej obecna sytuacja wynika z błędów młodości. Może kiedyś, gdy mężczyźni zabiegali ojej względy, nie powinna była przesadnie wybrzydzać. Być może zrezygnowała wtedy z kogoś, kto był jej życiową szansą. Wychodzący z kościoła kapłan jest dobrym zwiastunem. Józefina pogodzi się ze swoim położeniem, z losem.

Komentarze: